Tropem Herberta [9]: Herbert o podróżach

obraz.png

Już jutro o 18.30 w KBK spotkanie pt. "Herbert podróżnik", postanowiłem więc odłożyć listy na bok i sięgnąć po fragmenty esejów z wypraw Księcia Poetów. Większość z nich jest opisem (często dość poetyckim) tego, co Herbert widział i czuł w odwiedzanych miejscach. Oprócz tego są refleksje na temat samego podróżowania i to nad nimi postanowiłem się pochylić najbardziej.

Idealny podróżnik to ten, kto potrafi wejść w kontakt z przyrodą, ludźmi, ich historią - a także sztuką, i dopiero poznanie tych trzech elementów przenikających się wzajemnie jest początkiem wiedzy o badanym kraju.

/Delta/

Herbert w tym fragmencie trafił w sedno. Warto go skonfrontować z przytoczonym przeze mnie dalej fragmentem "Wspomnienia z Valois".

Wracałem z Lascaux tą samą drogą, jaką przybyłem. Mimo że spojrzałem, jak to się mówi, w przepaść historii, nie miałem wcale uczucia, że wracam z innego świata. Nigdy jeszcze nie utwierdziłem się mocniej w kojącej pewności: jestem obywatelem Ziemi, dziedzicem nie tylko Greków i Rzymian, ale prawie nieskończoności.

/Lascaux/

Podróżuję po Europie po to, aby z długich i dramatycznych dziejów ludzkich wydobyć ślady, znaki utraconej wspólnoty. Dlatego romańska kolumna z Tyńca koło Krakowa, tympanon z kościoła św. Petroneli koło Wiednia i płaskorzeźby w katedrze św. Trofima w Arles były dla mnie zawsze nie tylko źródłem przeżyć estetycznych, ale uświadomieniem sobie, że istnieje ojczyzna szersza niż ojczyzna swojego kraju.

/Holy Iona, czyli kartka z podróży/

Nie wiem dlaczego, ale od paru lat nawiedza mnie obraz wyspy. Wyspy nie należą do krajobrazu mego dzieciństwa. Urodziłem się w środkowej Europie, w połowie drogi między Morzem Bałtyckim a Czarnym. Pejzaż mojej młodości to podlwowskie okolice: jary i łagodne pagórki porośnięte sosną, na której najpiękniej kwitnie pierwszy sypki śnieg. Morze było tam czymś niewyobrażalnym, a wyspy miały posmak baśni.

/Holy Iona, czyli kartka z podróży/

W czasie swoich dotychczasowych wędrówek po Grecji i Italii znajdowałem się w stanie ciągłego alarmu, nieustającej potrzeby zdobywania perspektywy szerszej, "ptasiej", która pozwoli ogarnąć całość albo przynajmniej wielką część całości. Wspinałem się tedy na urwisty, usiany marmurami stok Delf, aby zobaczyć miejsce śmiertelnego pojedynku Apolla z bestią, próbowałem zdobyć Olimp w złudnej nadziei, że uda mi się ogarnąć całą dolinę tesalską od morza do morza (ale właśnie wtedy, na moje nieszczęście, bogowie mieli jakąś ważną naradę w chmurach, więc nie zobaczyłem niczego), szlifowałem także cierpliwie kręte schody włoskich wież ratuszowych i kościołów, ale w nagrodę za moje wysiłki dostawałem zaledwie coś, co można określić mianem "torsu krajobrazu", wspaniałe, oczywiście wspaniałe fragmenty, które później bladły, i układałem je w pamięci jak widokówki, te najbardziej kłamliwe obrazki z fałszywym kolorem, fałszywym światłem, nietknięte wzruszeniem.

/Delta/

obraz.png

Tymczasem poniżej wspomniany wcześniej fragment, w którym Herbert wylicza elementy "flanowania".

obraz.png

Zeszyt i szkicownik idą do kieszeni i zaczyna się najprzyjemniejsza część programu - flanowanie, to znaczy:
włóczenie się bez planu, według perspektyw, a nie przewodników,
oglądanie egzotycznych warsztatów i sklepów: ślusarza, biura podróży, zakładu pogrzebowego,
gapienie się,
podnoszenie kamyków,
wyrzucanie kamyków,
picie wina w możliwie najciemniejszych kątach: Chez Jean, Petit Vatel,
zadawanie się z ludźmi,
uśmiechanie się do dziewcząt,
przytykanie twarzy do murów w celu łowienia zapachów, za dawanie konwencjonalnych pytań tylko po to, aby sprawdzić, czy życzliwość ludzka nie wyschła,
przyglądanie się ludziom ironicznie, ale z miłością,
asystowanie przy grze w kości,
wstępowanie do antykwariatów z zapytaniem, ile kosztuje grające hebanowe pudełko i czy można posłuchać, jak gra; potem wychodzenie bez hebanowego pudełka,
studiowanie menu wytwornych restauracji, które zwykle wywieszone są na zewnątrz i pogrążanie się w lubieżnych rozważaniach: homar czy ostrygi na początek (...),
dokładne czytanie programu festynu z nagrodami, jakie można wygrać w Tomboli dla żołnierzy,
a także wszystkich innych ogłoszeń, zwłaszcza pisanych ręcznie.

/Wspomnienie z Valois/

Warto tu dodać (a propos wzmianki o szkicowniku), że Herbert pozostawił po sobie blisko 300 szkicowników pełnych rysunków. W zasadzie była to jedna z podstawowych rzeczy, które towarzyszyły mu podczas podróży. Dziś jest to raczej wymarła praktyka, bo przecież prawie każdy ma przy sobie telefon z aparatem i może w ułamku sekundy utrwalić chwilę. Sęk w tym, że jest to zupełnie inny proces, w którym jesteśmy w stanie o wiele więcej zauważyć niż przy analizie zdjęć post factum (o ile w ogóle ktoś je analizuje).

Nie wiem, dlaczego Polacy, naród przecież ruchliwy, a już przez historię nieco przesadnie zachęcany do dyslokacji, przyjeżdżając do Paryża wpadają w rodzaj drętwej kontemplacji. Miasto oczywiście piękne, ale rację chyba mają ci, którzy mówią, że prawdziwa Francja przenosi się coraz bardziej poza jego bramy.

/Wspomnienie z Valois/

Tylko takie miasta są coś warte, w których można się zgubić. W Sienie można zginąć jak szpilka w stogu siana. Na via Galuzza domy spotykają się łukami, idzie się jak po dnie wąwozu; pachnie kamieniem, kotami i średniowieczem.

/Siena/

Ostatnie dwa fragmenty zdają się być w kontrze względem siebie. W pierwszym Herbert zauważa, że Francja to nie tylko Paryż, co więcej: prawdziwa Francja jest poza Paryżem. W drugim pisze, że tylko takie miasta są coś warte, w których można się zgubić. Wiele wskazuje jednak, że w tym drugim przypadku nie ma na myśli wielkości miasta, co jego zabudowę, labirynt wąskich uliczek, którymi można zejść na manowce. No bo przecież Siena nie jest wielkim miastem.

Co do Paryża to trudno się nie zgodzić (nawet nigdy tam nie będąc). Jest to już zasadą, że stolice zwykle są bardziej kosmopolityczne niż prowincjonalne miasteczka. Z drugiej strony właśnie dzięki temu łatwiej można się dogadać po angielsku (choć może akurat niekoniecznie w Paryżu).


Poprzednie tropy:

[1]: Listy do Muzy
[2]: Listy do Muzy
[3]: Pułkownik Kaliban
[4]: Wojna
[5]: Wojna
[6]: Komunizm
[7]: Francja po raz pierwszy
[8]: Anglia po raz pierwszy

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
1 Comment
Ecency