To jeden z moich ulubionych wierszy Zbigniewa Herberta. Dedykowany Józefowi Czapskiemu, malarzowi, pisarzowi, oficerowi, który uniknął śmierci w Katyniu (a w zasadzie to w Charkowie).
Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco
a droga którą Jaś Małgosia dreptali do szkoły
nie rozstąpi się w przepaść
Rzeki nazbyt leniwe nieskore do potopów
rycerze śpiący w górach będą spali dalej
więc łatwo wejdziesz nieproszony gościu
Ale synowie ziemi nocą się zgromadzą
śmieszni karbonariusze spiskowcy wolności
będą czyścili swoje muzealne bronie
przysięgali na ptaka i na dwa kolory
A potem tak jak zawsze – łuny i wybuchy
malowani chłopcy bezsenni dowódcy
plecaki pełne klęski rude pola chwały
krzepiąca wiedza że jesteśmy – sami
Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco
i da ci sążeń ziemi pod wierzbą – i spokój
by ci co po nas przyjdą uczyli się znowu
najtrudniejszego kunsztu – odpuszczania win
Jest w nim to, co najlepsze u Herberta - zwięzły, bardzo trafny opis.
spiskowcy wolności
muzealne bronie
plecaki pełne klęski
sami
I puenta o najtrudniejszym kunszcie. Choć akurat ten fragment rodzi najwięcej pytanie. Bo przecież w "Przesłaniu Pana Cogito" stoi:
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie
Czy zatem przebaczenie to nie to samo, co odpuszczanie win?
Znamienne jest również sformułowanie "ci co po nas przyjdą". Cóż, u Herberta każde słowo ma znaczenie.
Dwa razy muzycznie pochylałem się nad tym wierszem. Najpierw w 2009 roku nagrywając "7 bram oblężonego Miasta". W utworze "17 IX" usłyszeć można całość odczytaną przez Herberta. A tle melodia "Marszu za Bug".
Drugi raz sięgnąłem już tylko po wybrane fragmenty (podczas nagrywania "Ciepłego oddechu" w 2016). Początek i koniec. A kawałek zatytułowałem "Trudny kunszt" koncentrując się tym samym na puencie.