Historie z hosteli. Ryga.

Hostel. Miejsce owiane legendą, schronienie dla osób poszukujących taniego noclegu. Sam spędziłem w takich miejscach, głównie w byłych krajach ZSRR, kilkanaście nocy.

Ryga. Najtańsze (ówcześnie) miejsce w mieście. Wchodzę na górę, otwieram drzwi. W recepcji siedzi młoda dziewczyna. Przestawiam się, tłumaczę że mam tu rezerwację itd.
Ona na to, że nie informacji o kimś takim jak ja, i żebym to ja jej pokazał jakieś dowody na to.
Proszę o hasło do wifi, a ona mi na to, że nie ma dostępu bo w całej kamienicy nie ma prądu, ma być wieczorem. Chwała Bogu mój ledwo działający smartfon jakoś połączył mnie z mailem.

Wracam wieczorem, proszę w recepcji o klucz do szafki depozytowej (takiego "sejfu" dla gości korzystających z pokoi wieloosobowych). Recepcjonistka mówi, że mi nie da bo wciąż nie ma prądu.
Ok, idę do pokoju, w nim dziewczyna, która pierwsza do mnie zagaduje. Okazuje się być Kanadyjką, która ostatnie lata spędziła studiując w Belgii, niedawno się obroniła i przed powrotem do Kanady robi sobie jeszcze eurotripa. Od słowa do słowa okazało się, że chciałaby wyjść wieczorem na miasto i szuka towarzystwa.
Wtem do pokoju wpada młody Rosjanin i bez żadnego wstępu zaczyna ją bajerować po rosyjsko-angielsku. Że jest stąd, że zaprasza ją na miasto, że zna najlepsze miejsca i że ma tu wielu znajomych.
Ona na to spojrzała na zegarek, wstała, powiedziała, że musi już iść bo jest umówiona i wyszła. A Rusek (później z nim trochę pogadałem) okazał się być typem z Rosji, który przyjechał do Rygi pierwszy raz na jakieś zawody sportowe.
Mnie pozostało ogarnięcie się, wzięcie prysznica pod latarką, i pójście spać.

Pomimo godzin ciszy nocnej w przestrzeniach wspólnych hostelu toczył się melanż. Nie twierdzę, że uczestniczyli w nim sami Rosjanie, ale słychać było tylko język rosyjski.
Wtem do naszego pokoju weszła Recepcjonistka (tak, wciąż ta sama) z facetem z jakiegoś kraju hiszpańskojęzycznego (sądząc po jego akcencie), kończyła szeptem wyjaśniać mu co, gdzie, jak i zapytała jak mu się podoba.
On na to że ok, tylko (z lekką pogardą), że trochę tu dużo Rosjan.
Wtedy Ona (już pełnym głosem) zapytała po angielsku z bardzo wyraźnym rosyjskim akcentem:
"Masz coś do Rosjan!?".
On odpowiedział przestraszony: "Yyyyyyyyyyy, nie, yyyyyyyyyy, oni są, yyyyyyyyyyyyy, bardzo, yyyyyyyyyyyyyyyyy, bardzo, yyyyyyyyyyyyy, bardzo śmieszni".
Mistrz dyplomacji nieudanej.
Dziewczyna nie odpowiedziała nic, wyszła i zamknęła za sobą drzwi.

DSCN0082.JPG
panorama Rygi

DSCN0097.JPG
moja ulubiona promenada nad Dźwiną

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
5 Comments
Ecency