Kilka chwil temu Manuel wypatrzył w oddali krokodyla.
W miarę jak podpływamy coraz bliżej, sylwetka zaczyna coraz bardziej przypominać tego gada. Jest zanurzony w wodze wiec widać tylko górną część jego ciała. Krokodyl jednak nie chce robić dłużej za atrakcję turystyczną i poirytowany naszą obecnością daje nura pod wodę.
Wprawne oko Manuela po kilku chwilach dostrzega jednak kolejnego osobnika. Tym razem, gdy wiem już czego szukać, udaje mi się zauważyć go o wiele szybciej. Jest na prawdę potężny i bardziej skory do pozowania od swojego poprzednika. Powoli podpływamy do niego na jakieś dwa metry. Możemy się mu bardzo dokładnie przyjrzeć. Dryfuje po wodze a z pyska wystaje mu szereg śnieżnobiałych, ostrych zębów. Mam wrażenie, że śledzi dokładnie każdy mój ruch, wpatrując się we mnie tymi swoimi wielkimi oczami tak, jak gdyby chciał powiedzieć: "i co się tak gapisz stary, krokodyla nigdy nie widziałeś". No cóż, nie widziałem, więc musi mi wybaczyć tą ciekawość.
Po dłuższej chwili krokodyl stwierdza, że nasz czas minął i pomału się oddala. A my płyniemy teraz w drugą stronę. Mijamy pomost, z którego zaczynaliśmy wycieczkę i płyniemy dalej w kierunku niewielkiej zatoczki widocznej przed nami. Tutaj znowu co chwilę słyszę: "patrz, krokodyl". Wiedząc, czego szukać zdecydowanie łatwiej przychodzi mi rozpoznanie sylwetki kolejnego gada. Niemniej jednak jestem pełen podziwu dla Leny i Manuela za spostrzegawczość. Sam też przecież cały czas rozglądam się w około, ale dopiero gdy ktoś pokaże mi palcem w jakim kierunku patrzeć, dopiero wtedy jestem w stanie zauważyć te charakterystyczne rysy krokodylego cielska.
Lena dostrzega krokodyla wygrzewającego się na brzegu. Teraz widać go w pełnej okazałości. Próbujemy do niego podpłynąć, jednak szybko ucieka do wody. Tu czuje się zdecydowanie bezpieczniej. Lena pokazuje nam również dwa młode krokodylki. Są wielkości mojego przedramienia. Słodkie, niewinne maleństwa. Leżą spokojnie na gałęzi drzewa niczego sobie nie robiąc z naszej obecności. Ich też pewnie bym nie zauważył, gdyby ktoś nie pokazał mi ich palcem, mimo, że byliśmy jakieś 2, może 3 metry od nich. Po chwili na brzegu dostrzegamy kolejnego młodego osobnika. Gdy zauważa zbliżającą się łódź szybko wślizguje się do wody. Podpływamy do niego na jakieś pół metra, a ten zachowuje się niezwykle spokojnie. Manuel rzuca się w jego kierunku próbując złapać go gołymi rękoma. Teraz wiem, dlaczego krokodyl wydawał się taki spokojny. Szybkim zwinnym ruchem odskakuje w bok dając nura pod wodę. Jego refleks i szybkość kilka(naście) razy przewyższała zdolności człowieka. W wodzie wypatrujemy jeszcze kilka dorosłych osobników, po czym wracamy do brzegu i kończymy naszą wycieczkę po jeziorze.
C.d.n
*Wszystie zdjęcia własnego autorstwa