Nie wracaj to gazetkowych gier z dzieciństwa

Witam.
Mam jakąś dziwną fazę na powracanie do różnych niszowych gier ogrywanych w dzieciństwie. Zacząłem zatem przeglądać i nabywać różne tytuły w jakie radośnie pykałem za młodu, na ogół pomijające te pozostające kultowe do dzisiaj. I to był na ogół błąd.

Pierwsza dekada obecnego wieku była dla branży growej bardzo nie tylko rozwijająca, ale i dziwna. Na rynek wylatywało wszystko, tanie dziełka robione przez kompletne losowe studia z Węgier, czy Rosji, leżały obok płyt z "Rainbow Six Vegas".
Powstawało multum produkcji właśnie robionych tanio, u nas chyba najsłynniejsze były te od City Interactive, które jednak no, cieszyły się bardzo złą renomę. Dużo lepszą cieszyły się dzieła ze wschodu - takie dzieła jak "You Are Empty", czy "Ubersoldier" były u nas nieziemsko ogrywane.
1486700486-4227321930.jpg
Dzisiaj... nie da się na to patrzeć. Tu już nie chodzi o przestarzałą grafikę, lecz mechanikową toporność. Animacje są koślawe, a działania naszego bohatera no... są dziwnie ślamazarne. W przypadku tej drugiej gry dochodzi też motyw nagłego skoku trudności, przez który już jako młodziak nie zdołałem tego tytułu ukończyć.
Zły balans i nagłe skoki trudności to był częsty motyw w tamtejszych produkcjach.
Jeszcze ciekawiej jednak bywało jak jakaś gra noname (w tym przypadku mówię o "Numen - Contest of Heroes") kończyła się po godzinie w martwym punkcie, tzn. porobiło się dane określone rzeczy i gracz nie wie, co robić dalej. Internet nie pomaga, bo o istnieniu tej gry na całym świecie wie może jakieś 30 osób, więc no... tyle z tego grania.

Tamte czasy to również era "Call of Duty - Modern Warfare" i jego klonów - które to nadal są jednak niby potwornie grywalne ale i no, kurczę, monotonne i oklepane do bólu. Homefront nie robi już w ogóle wrażenia, mimo ciekawego settingu i jest taki no... ok, pograć można, ale tyłka to nie urywa, widzieliśmy już coś takiego 959258923 razy.

maxresdefault.jpg

W moim odczuciu najlepiej z tamtych lat zestarzały się niskobudżetowe RTS'y - taki "Soldiers: Ludzie Honoru" to wciąż piekielnie grywalny tytuł i jak patrzę, to wieeeele mu pochodnych zbiera bardzo pozytywne noty aż do dzisiaj.

Aktualnie zabrałem się za Infernala świętej pamięci polskiego Metropolis Software i jemu poświęcę osobny post ale tak krótko podsumowując - ostrożnie patrzcie na dawne tytuły, wiele z nich nie jest tak fajnych, jak się nam wydawało, lub też wiele z nich nie jest tak fajnych z perspektywy dzisiejszej (tu chodzi mi o to, że dawniej gry były uboższe pod kątem urozmaiceń rozgrywki, mechanik, były do bólu liniowe i/lub prostolinijne w porównaniu do dzisiejszych tytułów). Z resztą, świetnie to ukazał autor kanału MocnyBrowarek przy niektórych recenzjach nostalgicznych gier. Wierzcie mi lub nie, ale pierwsza część "Borderlands" jest to gra... cholernie nudna. Naprawdę. Autor sam się dziwił, że ona osiągnęła aż taki sukces.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
10 Comments
Ecency