Moja odpowiedź na film Szymona z Wojny Idei

indeks.webp

Zacznę od tego, że lubię Szymona. Nie uważam go za symetrystę, sam ten zarzut uważam za niemądry i do pewnego stopnia wyssany z tyłka (bo symetryzm to nie to samo, co pokazywanie że druga strona wcale nie jest lepsza od tej, którą krytykujemy - a za to zazwyczaj obrywa się Szymonowi, przynajmniej z tego co ja widzę, jeśli jest inaczej to poproszę o koretkę), dlatego też nie traktujcie tego komentarza jako krytykę. Jednak mimo, że darzę go sympatią, to dostrzegam jego wady, ale te omówię w innym tekście. Dzisiaj skupię na komentarzu do jego filmu o niebieskiej i czerwonej pigułce, który jest z kolei komentarzem do filmu "Nie wiem, ale się dowiem". Również go lubię, chyba nawet bardziej niż Szymona, ale przyznam szczerze - tego filmu nie widziałem. Nie chcę się sugerować przy odpowiadaniu ani nim, ani filmami innego kanału - Musisz Wiedzieć. Poza tym, wiem że Szymon na 99% tej odpowiedzi nie przeczyta, ale będę się zwracał do niego bezpośrednio.

Link do filmu -

0:32 - 1:34
Czy większość ludzi jest tak wychowywana, nie wiem. Wiem natomiast, że jest część, grupa, zbiorowisko, wielu ludzi (zarówno kobiet, jak i mężczyzn, bo wbrew narracji niektórych odłamów RedPilla etc. - wiele dziewczyn też zostało oszukanych) zostało skrzywdzonych przez fałszywą wizję świata, którą przedstawiali im niektórzy rodzice, niektórzy księża, niektórzy członkowie rodziny, niektóre autorytety z różnych dziedzin, media, mainstream, kultura. Disclaimer na przyszłość - jakbym przypadkiem zapomniał napisać przed takimi słowami, jak - "katolicy", "feministki", "księża", "rodzice", to przepraszam, a Wy sobie wizualnie dodajcie słowo "niektórzy" lub jego synonim. Katolicy i konserwatyści czasem wychowują swoje dzieci w przekonaniu, że należy być dobrym człowiekiem i wszystko samo się ułoży. Matki lub ulegli, wycofani ojcowie z kolei mówią, że wystarczy że będziesz miły i robił wszystko dla partnerki. Członkowie rodziny, zbyt starzy, którzy nie rozumieją dzisiejszego świata, dają rady które w dzisiejszych realiach nie działają. Autorytety, media, filmy, mainstream - z różnych powodów, jest ich zbyt wiele i musiałbym poświęcić tej kwestii osobny tekst, by go uczciwie i rzetelnie przedstawić. Jeśli chodzi o autortytety - Krzysztof Gonciarz (który się ośmieszył w programie u Stano) mówi, że "wystarczy być sobą i dobrym człowiekiem, a kobieta to doceni" (nie jest to jego bezpośredni cytat, ale to miał na myśli i nie pochodzi on sprzed lat, bodajże powiedział to w tym roku lub w 2020), podobnie mówił Gargamel, który płacił Divie kilka tysięcy zł za numerek... Tak to nawet nie cenią się ekskluzywne i wybitne "damy do towarzystwa" z Roksy. Dla równowagi - Łukasz Stelmach, czyli osoba która ewidentnie nie należy do redpilli mówił w jednym z materiałów Napisów Końcowych (o "Lodach na Patyku", jakby ktoś był ciekaw), że jeśli ktoś myśli, że bycie nice guyem zapewni mu dziewczynę, to się drastycznie myli i życie go boleśnie zweryfikuje. Mówią to z różnych powodów, czasem sprzecznych, ale rezultat jest ten sam - zagubiony młody człowiek, który później musi na własną rękę przepracować problemy i szukać odpowiedzi, bo wielu ludzi łże jak psy.

Skupiając się na rodzicach, rodzinie, generalnie najbliższych - częściowo to wynika z tego, że jak sam zauważyłeś w jednym ze swoich materiałów, rodzina nie chce zbyt szybko pokazywać dzieciom prawdy o życiu (powody są różne - np. tchórzostwo, brak wiedzy, nieumiejętność wytłumaczenia tego, światopogląd typu "dziecko samo to zrozumie", czasem wynika to z faktu, że rodzice sami zostali skrzywdzeni i mają zakłamany obraz świata). Jest to zrozumiałe w przypadku młodych dzieci lub takich, które dopiero wchodzą w wiek nastoletni, ale im dziecko starsze, tym bardziej doświadczone, tym lepiej zna świat, a co za tym idzie - tym łatwiej mu wytłumaczyć, jak on działa. Zazwyczaj trzeba to kilkukrotnie tłumaczyć, w różny sposób i na różnych przykładach, bo znowu, jak sam zauważyłeś, większość dzieci i młodzieży nawet jak to zrozumie, to najpewniej to zignoruje albo zapomni. Jeśli się tego nie robi, to robi się krzywdę swoim dzieciom i skazuje na powielanie tych błędów. Jasne, zapewne dzieci i tak popełnią większość z tych błędów, jednakże - A) będą miały przynajmniej wiedzę, jak obudzą się z ręką w nocniku, B) nie będą mieli pretensji do rodziców pod tym względem (bo problemy z jakimi dziecko wchodzi w dorosłość, to często choć nie zawsze, zasługa biernych, nieprzygotowanych, względnie niedouczonych rodziców) C) być może nie powielą ich w przyszłości.

Czy bajki Disneya tak mówią... Hmm, musiałbym się poważnie zastanowić. Wprost raczej nie, a przynajmniej nie te, o których myślałem, ale filmy romantyczne na pewno tak. Za często i za bardzo przedstawiają związek jako coś pięknego, gdzie spory są zbyt często pokazywane jako płytkie problemy, nie mające dużego wpływu na dalszą relację. Jak to słusznie zauważył MusiszWiedzieć, za często pokazuje się tylko jedną stronę medalu, a nie obie, względnie - pokazuje się związek przed ślubem, drastycznie upraszczając to, co dzieje się po nim. Albo jak powiedziała moja koleżanka, której przesłałem ten tekst do ekspertyzy - filmy romantyczne są zbyt wyidealizowane, wydestylowane z większości problemów, mimo że związek i małżeństwo to trochę film romantyczny, trochę porno, trochę komedia i trochę dramat. Wracając do bajek Disneya i innych - jasne, przedstawiają one ważne wartości, o których mówi również RedPill - tj. jak spotka się dobrą kobietę, to należy o nią również dbać, a w późniejszej perspektywie - wspólny związek. Jednakże rycerska postawa nie wyklucza się z zażywaniem niebieskiej pigułki. Wszakże po co mężczyźni mają większą siłę, często praktyczniejsze umiejętności (które rzadziej przejawiają kobiety) lub cechy, które rozwinęły nasze mózgi w procesie ewolucji (które również mogą przejawiać kobiety, ale mają ku temu słabsze i mniejsze tendencje).

1:35 - 2:07
Pełna zgoda w tym przypadku. Jednakże wynika to po prostu z tego, że to nie czas na takie nauki i trzeba poczekać, aż dziecko dorośnie i nabierze trochę doświadczenia, by lepiej zrozumiało przesłanie rodzica.

2:08 - 4:06
Zacznę od uwagi względem Konfederacji - to, że ktoś wyznaje jakieś poglądy lub tak deklaruje, nie oznacza że to musi się pokrywać z rzeczywistością. Znikąd się nie wzięło powiedzenie, że wraz z pójściem do pracy, Kuce zmieniają swój światopogląd. Osobiście uważam to za trochę głupie (acz częściowo uzasadnione, w pewnym kontekście), bo gdyby nasze państwo lepiej działało i nie zabierało tak dużej części wypłaty (w przeciwieństwie do UK), to nie musieliby tego robić. A przynajmniej nie w takim stopniu. Co do reszty, nie wiem ile masz lat, ale gdybyśmy się wychowywali na jednej ulicy, to raczej bylibyśmy rówieśnikami. Jak ja miałem 20 lat, to blue pillowy pogląd dot. wyższości charakteru i osobowości ponad zaradność, urodę etc. był częsty. Czy był powszechny lub czy dotyczył większości - nie wiem, ale na pewno był na tyle częsty, że nie powinno się go ignorować. I tak, wyrasta się z tego, ale są ludzie 20, 30, a nawet 40-letni, którzy tak uważają, jednakże by być uczciwym, im ludzie starsi, tym rzadziej to przejawiają. Niemniej, co popsuli, ile lat swojego życia stracili i jakie mają z tego powodu konsekwencje, to ich. Jeśli chodzi o mnie, wiedziałem to dość wcześnie, ale wychowanie, wartości które mi wpojono i moje osobiste problemy związane m.in. z w/w, sprawiły że zmieniłem (oraz zrozumiałem dlaczego) zdanie dopiero niedawno temu, na przełomie 2019 i 2020. Zmarnowałem wiele lat, przez co miałem pretensje do rodziny i samego siebie, ale zaakceptowałem ten stan rzeczy i unikam dalszego marnowania czasu.

4:07 - 5:35
Ponownie, pełna zgoda. Wszyscy ludzie muszą sobie upraszczać obraz rzeczywistości głównie z powodu niewiedzy. Choćbyś był super-geniuszem, to nie ma opcji, byś ogarnął zbyt wiele w swoim życiu. No chyba, że jesteś super wybitną jednostką. Tak robią wszystkie środowiska, zarówno lewicowe, prawicowe, jak i ateistyczne lub konserwatywne. Co do uważania tego za "prawdę", to powiem tak - częściowo mają rację (nie w tym przypadku, który omawia Szymon), ale częściowo gadają bzdury. Większość rzeczy, które znamy, była już znana w dalekiej przeszłości (lub myślano nad jej substytutem - czasem z lepszym skutkiem, czasem z gorszym) i zazwyczaj odkrywa się koło na nowo, dopisując pewne rzeczy lub aktualizując uwzględniając nowe "zmienne". Redpille w tym momencie racjonalizują sobie pewne głupoty, tak jak to robi człowiek np. po tym, jak zostanie oszukany w trakcie handlu, jak kobieta zrozumie, że poniosły ją emocje podczas dyskusji (co częściej przytrafia się kobietom - wiem to m.in. od nich samych) lub człowiek, który doświadcza efektu wyparcia.

5:36 - 6:12
Też tak kiedyś myślałem, ale redpill ma niestety w tym przypadku rację, co widzimy po wielu przykładach. Choćby po tym, że ludzie boją się zmian - np. gdyby wprowadzić system, który wyznawał JKM 20 lat temu (gdy był bardziej konsekwentny i rzadziej pierdolił głupoty), to prawdopodobnie wielu ludzi by pozostało w obecnym. Z powodu tchórzostwa i strachem przed zmianami. Albo po tym, że wielu ludzi często woli wybrać znaną biedę od nieznanej - nawet jeśli ta często prezentuje się mniej źle. Przykłady można mnożyć na to, że ludzie niechętnie opuszczają strefę komfortu. Ten efekt ulega wzmocnieniu, gdy nałoży się na to filtry systemu edukacji, narzucania dyscypliny, sędziów, policjantów, generalnie prawa, no i przede wszystkim rodziców. Katolickie, konserwatywne rodziny, bierni rodzice (zazwyczaj ze słabym, nieobecnym lub wybitnie toksycznym rodzicem lub rodzicami), progresywne, często z różnych powodów, gadają podobne pierdoły. Np. o tym, że kobiety to słaba płeć i facet musi się przed nią płaszczyć, bo to matka jego dzieci, że musi się poświęcać, robić wiele dla żony, bo ciąża nie jest lekka, ciężko zapierdalać w robocie... Częściowo się z tym zgadzam, bo faktem jest to, że kobieta wyczerpuje swoje zasoby w związku z ciążą (musi być zależna od męża lub innej osoby, która zapewni jej pożywienie i dom, większość kobiet traci na urodzie po urodzeniu, poświęca czas na wychowanie dziecka, który mogłaby wykorzystać na pracę) oraz traci pewne rzeczy i facet musi jej to wynagrodzić + ją wspierać. Natomiast cała reszta to pierdolenie - kobiety są silniejsze psychiczne zazwyczaj, lepiej operują słowem, co w dzisiejszych czasach jest bardziej odczuwalne, bo facet nie może uderzyć kobiety, gdy ta go mądrze "podsumuje" (to akurat dobrze, niemniej faktem jest to, że to słabość faceta, bo na polu retoryki słownej jest naturalnie słabszy), mają lepszą pamięć, są lepszymi obserwatorkami, no i mają jaja w sytuacjach, gdy wielu facetów wymięka jak lody podczas upalnego lata.

Wracając do tematu, mężczyźni czasem budzą się dopiero po ślubie, bo wtedy odkryli, że "pierdolenie tych redpillowców to jednak prawda". Zweryfikowałem tę wiedzę na wielu przykładach - zarówno u kobiet w różnym wieku (ale będących w związkach lub posiadających dzieci), jak i mężów (w związku, po rozwodzie) i każdy przypadek powiedział mniej więcej to samo, o czym częściowo mówi RP. Mniej radykalnie, ale treść była taka sama. Chodzi m.in. o dbanie o samego siebie (bo mało kto chce być w związku z niezadbanym, głupim, leniwym lub śmierdzącym grubolem), ustalenie pewnych zasad na początku związku, by rzadziej dochodziło do konfliktów (te ustala każda para osobno, ale są pewne uniwersalne - np. u kogo spędzamy święta, jak rozwiązujemy kwestie finansowe, kto co robi w domu), nie poświęcaniu się na 100% wobec męża lub żony (ponownie, są różne warianty, ale generalnie chodzi o to, by nie dawać komukolwiek serca na talerzu, bo mało kto to doceni, za to większość chętnie to wykorzysta. I nie, nie kłóci się to z brakiem zaufania - po prostu w 1 kolejności pilnujemy siebie) + co wynika z punktu wcześniejszego, przygotowujemy sobie zawsze jakiś plan B. Ponownie powołam się na koleżankę, która wyjaśniła że miłość to trochę porno, trochę film romantyczny - nigdy nie wiesz, czy komuś coś lub Tobie nie odwali szajba. Z tego powodu warto mieć jakieś pieniądze na boku, tylko dla siebie.

7:11 - 10:05
No, wybiera sobie, ale w tych konkretnych punktach ma rację. Faktem jest to, że ludzie za bardzo zabiegają o atencję znajomych, rodziny, ludzi w pracy, kobiet w swoim środowisku, robi się to świadomie lub nieświadomie. Faktem jest to, że ludzie są z natury egoistyczni. Faktem jest również to, że ludzie się zawsze wszystkim nudzą (szybciej lub później) oraz czasem szukamy przysłowiowego "chuja do dupy" lub mówiąc mniej chamsko, ludzie sami chcą wpaść w kłopoty. Dlatego sensowny redpill, a nie toksyczny dupek jak Carrioner, mówi o szacunku wobec samego siebie, stawaniu się najlepszą wersją samego siebie, zabezpieczaniu swoich zasobów. Każda para, mąż i żona których pytałem to potwierdzili. Dobrze jest, gdy każdy małżonek ma swoją kasę (poza wspólnym kontem na rachunki, czy wspólne wydatki), swoje zainteresowania (by się nie widzieć za często, by się nie znudzić), dobrze jest gdy nie stawiasz wszystkiego na jedną kartę, bo po jakimś czasie może się okazać, że źle się obstawiło, dobrze jest, gdy dbamy o swoje zdrowie i każdy z osobna codziennie robi mały krok, aby stać się lepszym. Jest to korzystne dla nas samych, partnerów i otoczenia.

Co do samca alfa - pełna zgoda, nie jest. Ale tu nie chodzi o takie coś, co mówisz, a posiadanie takiego zestawu cech w myśl amerykańskiego lifestyle'u - rób to, co robili ludzie, którzy osiągnęli sukces, a Tobie się również może uda. Jak sam powiedziałeś, ludzkie życie jest znacznie bardziej skomplikowane od zwierzęcego i żaden rozsądny RedPill nie powie, że chodzi dosłownie o to. Ps. podawanie za przykład pracy jest trochę śmieszne, bo pracownik, student, uczeń, oddaje swoją wolność etc. na czas pracy + należy rozdzielić życie zawodowe od osobistego. Nawet w krajach, gdzie mamy prawdziwy kapitalizm (jak UK, a nie korporacjonizm, jak w Polsce), nie zawsze można pracować tam, gdzie się chce.

Co do końcówki tego fragmentu - to nie wina ideologii, tylko jej wyznawców. RedPill to skuteczna metoda, którą każdy w jakimś zakresie może zrealizować, a przez to mieć dostęp do seksu lub przynajmniej jakiejś partnerki lub partnera. Ten jest przeceniany i sam w to kiedyś nie wierzyłem, ale to prawda - albo inaczej, seks jest ważny, jasne, ale jak potrzeby emocjonalne, uczuciowe i seksualne zostają zaspokojone, to człowiek trochę odkrywa, że "odpierdala szajs, aby tylko zaspokoić podstawowe potrzeby". Niemniej jego brak jest również szkodliwy. Poza tym, RP jest dobry dla obu płci, bo obdziera świat z iluzji, jakie wtłoczono wielu ludziom do głowy, a jednocześnie go nie demonizuje. To jest taki drogowskaz, jak Biblia - co robisz, by mniej cierpieć. Silni ludzie lub tacy, co mieli mądrych, kochających i odpowiednio bogatych (w sensie, zapewnienie podstawowych potrzeb, jak rozrywka, jedzenie, nowe ubrania, dobre mieszkanie) rodziców i nie natrafili na żadne traumatyczne wydarzenia

10:49 - 10:53
100% zgody, bo black pill jest już skrajnością, a każda skrajność jest zawsze zła.

11:09 - 11:40
Zgoda, ale faktem jest również to, że kobiety mają większą tendencję do kierowania się emocjami, częściej racjonalizują swoje błędne decyzje, trudniej jest im się przyznać do błędów (jak to moja koleżanka powiedziała - z facetami jest łatwiej, bo zazwyczaj zgadzają się lub nie, u kobiet to nie jest aż tak 0-1). Nie mówię, że faceci są pod tym względem święci, bo skłamałbym, ale mają mniejsze tendencje ku temu, co przyznają same kobiety. Tak samo faceci przejawiają większą tendencję w pewnych kwestiach.

12:00 - 12:35
Tak, są tacy, dlatego rozsądni RedPillowcy mówią o kilku cechach, na które lecą kobiety, a szury i nieuki skupiają się tylko na kasie lub długości przyrodzenia. RP mówi, by inwestować w osobowość, zasoby, umiejętności, siłę i parę innych rzeczy, bo np. brak urody można nadpisać umiejętnością zdobywania pieniędzy lub umiejętnościami ułatwiającymi życie. Można być bogatym cieciem, który zdobywa kobiety, bo uderza w ich poczucie stabilności i życia na wysokim poziomie. Można być silnym samcem i podrywać na poczucie bezpieczeństwa i dominacji. Można wyrywać na osobowość, charyzmę i głos, bo to się po prostu podoba kobietom. Kasa i seks są ważnymi rzeczami, ale toksyczni lub skrzywdzeni mężczyźni przeceniają ich znaczenie.

12:36 - 13:02
Dopóki generalizacja ma na celu wyciągnięcie wniosków, rozpisaniu planu i wcieleniu go w życie, to nie ma w tym nic złego. O ile nie robi się nikomu krzywdy lub się kogoś nie wykorzystuje. To tak, jakby czepiać się o trenerów lub dowódców wojskowych, że przygotowują plan treningu, plan działań, dokonują generalizacji, by łatwiej osiągnąć cel. Dopóki nie robią tego przekraczają granic lub nie ignorują powszechnie przyjętych zasad, to jest to ok.

13:03 - 15:16
Biologii, popędów każdej płci etc. nie oszukasz - faktem jest to, że pewne rzeczy działają na wiele kobiet, tak samo jak pewne narzędzia, którym dysponują kobiety przyciągają uwagę mężczyzn. Np stringi, mocny makijaż, wyeksponowany biust, buty, mini. I wbrew temu co mówisz, to nie jest tak, że metody RP lub PUA nie działają na niektóre kobiety. Wręcz przeciwnie, czasem mogą działać jeszcze bardziej na tzw. ciche myszki niż na dziewczyny z bardziej liberalnym światopoglądem. Znam dostatecznie dużo przypadków, jak grzeczne dziewczynki z dobrych domów, miewały mocniejsze przygody niż lokalne kurewki (i zanim zlecą się feministki lub białorycerze - dotyczy to również facetów, którym kutas lata jak wiatrak i co tydzień muszą mieć inną dziewczynę). Co prawda poniższy przykład będzie uproszczeniem, ale jest w tym dużo prawdy - kobiety tyle gadają, że one takie nie są, że ten tekst na nie nie działa, a potem przychodzi Chad i wyrywa do łóżka na 1 lub 3 randce. Potwierdziło mi to mnóstwo ludzi, którzy niekoniecznie wyglądali jak Chady, ale byli dobrze ubrani, wiedzieli co i przede wszystkim JAK mówić i samo wchodziło. Ja również się o tym przekonałem zanim poznałem swoją dziewczynę, stosując metody o których mówi Frywolny lub Musisz Wiedzieć i nigdy nie miałem aż takiego powodzenia u kobiet, a miałbym jeszcze lepsze efekty gdyby mi się chciało. I tak, przykuwanie uwagi jak największej liczby osób (o ile nie jest to publiczne świecenie dupą, cyckami, kroczem) jest dobrą taktyką, o ile człowiek zdaje sobie sprawę z konsekwencji takiej taktyki. W ten sposób zwiększasz szansę na znalezienie partnera, który ci odpowiada. Przykuwa się uwagę urodą, charyzmą i innymi cechami widocznymi na 1 rzut oka, a utrzymuje ją na dłużej osobowością etc. Dopóki nie oszukujesz tej osoby, nie manipulujesz, stawiasz sprawę jasno, to nie ma problemu. Sam się na to godzisz.

Jeśli chodzi o matkę, siostrę... Powiem wprost - mam to w dupie. Każdy odpowiada sam za siebie i ponosi konsekwencje swoich wyborów, tak tych złych, jak i dobrych. Jeśli ktoś się na to godzi (pomijam sytuacje, gdy ewidentnie się ją krzywdzi), to jego wola, niektórzy to lubią. A taką postawę "jestem z nim, póki nie znajdzie się ktoś lepszy", powiela dostatecznie dużo kobiet, które wiążą się z facetami, których nie kochają, ale zbliża się ściana i muszą złapać faceta tu i teraz. Bo obiektywnym faktem jest to, że facet dłużej pozostaje ładny, jego wartość rośnie (a kobiet spada - patrząc z perspektywy płodności i urody), ma większe możliwości itd. I ja im się prawdę mówiąc nie dziwię, bo częściowo katolicyzm, społeczeństwo etc. uczą bzdurnych przekonań o świecie zamiast mówić prawdę i tylko prawdę.

Z finałowym apelem się zgadzam, ale to nie jest takie proste. Przyczyn ku temu jest zbyt wiele.

No i to tyle, czekam na Wasze komentarze, postaram się na nie odpowiedzieć.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
7 Comments
Ecency