Bezspoilerowa recenzja serialu "Chernobyl"

chernobyl pl oku.jpg

O serialu usłyszałem po raz pierwszy gdzieś tak w połowie maja 2019, gdy pomagałem ojcu w jego obowiązkach. Już wtedy słyszałem, że jest to wybitna i wciągająca produkcja, zadowalająca pod względem rozmachu (budżetu), dość skrupulatnego podejścia oraz tego, że jest to po prostu dobre show. Przez długi czas zastanawiałem się, jak można połączyć merytoryczne aspekty (realizm, próbę maksymalnego oddania tamtych realiów na każdej płaszczyźnie - kulturowej, naukowej, społecznej etc.) z efektownym show. Myślałem, że jak to często bywa, jest to przesadny optymizm recenzentów. Tym bardziej, że im dalej było od premiery serialu, tym częściej słyszałem głosy krytyki na jego temat. W końcu nadszedł ten dzień, że nie mieliśmy nic ciekawego do oglądania, więc zajrzałem do mojej listy filmów i seriali, które warto "kiedyś tam" obejrzeć i wybrałem "Czarnobyl".

as1.jpg

Z racji, że jestem bardziej humanistą aniżeli specjalistą od przedmiotów ścisłych, to trudno mi w pełni docenić naukowe aspekty, ale jestem w stanie odróżnić dobre show od serialu, który jedynie wykorzystuje głośny temat, ale nie rozwija go zbyt dobrze. Umiem też, przynajmniej częściowo, odróżnić to, co było raczej prawdziwe, a co jest raczej fikcją autorską (lub przynajmniej koloryzacją rzeczywistości), jeśli mowa o sprawach społeczno-politycznych. Pomijając rzeczy, które mogę policzyć dosłownie na palcach jednej dłoni, to nie dostrzegłem zbyt wielu fikcyjnych elementów. Gdyby moja wiedza była obszerniejsza, to może dostrzegłbym coś więcej, ale nie wydaje mi się, by było ich dużo więcej. Zwłaszcza, że po zakończonym seansie obejrzeliśmy z Asią krótki filmik YouTubera SciFuna o Czarnobylu. Mam do jego osoby pewne zastrzeżenia, ale są to kompletnie nieistotne bzdury wobec jego rozległej wiedzy na temat nauki. Polecam go obejrzeć, by przekonać się przynajmniej częściowo, co w serialu było prawdziwe, a co nie. Część z tych wątków omówię w dalszych akapitach.

as2.jpg

Z tematem Czarnobyla zapewne każdy z Was się zetknął. Raz, że wydarzenie miało miejsce stosunkowo niedawno temu, dwa że popkultura lubi się do niego odnosić (serial "Dark", seria gier "Stalker"), trzy że mieszkamy w Europie, więc nie ma opcji, byśmy przynajmniej raz o tym nie usłyszeli. Dla porządku jednak zarysuję Wam obraz sytuacji oraz fabułę pierwszego odcinka. Mamy noc 25 kwietnia roku 1986. Ukraina jest w nieco lepszej sytuacji gospodarczej niż Polska i poziom życia jest nieco wyższy niż w naszym kraju (mniej więcej, nie traktujcie tego porównania zbyt dosłownie, jak dzisiaj przy porównaniu Polski i Czech). Wynika to z tego faktu, że po rozpadzie ZSSR na Ukrainie pozostało więcej zakładów przemysłowych. Jasne, wydarzenia w Prypeci miały miejsce przed rozpadem ZSSR, ale takie zakłady nie powstają z dnia na dzień, jak również majątek danego kraju. Generalnie mieszkańcy Ukrainy mieli lepsze życie niż my w latach '80 i na początku '90. Być może nawet mieli lepiej niż Czesi względem Polaków obecnie, ponieważ ówczesne PKB Ukrainy było dwukrotnie większe niż PKB Polski. Oczywiście, jest to pewne uproszczenie, brak mi wiedzy, by dokładnie to opisać i przedstawić na praktycznych przykładach.

as3.jpg

as4.jpg

"Chernobyl" przybliża nam katastrofę - pokazuje jak do niej doszło, jak również jakie były jej skutki. Widzimy ją z perspektywy zwykłych ludzi, strażaków, naukowców pracujących na terenie elektrowni, polityków oraz urzędników działających na rzecz partii komunistycznej. Każdej grupie poświęcono odpowiednio dużo czasu i uwagi. Po zakończeniu ostatniego odcinka nie miałem wrażenia, jakby pominięto jakiś istotny wątek lub któraś z nich dostała zbyt mało atencji. Serial rozpoczyna się zgodnie z nauką Mistrza Alfreda Hitchcocka - "Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć." Zatem na początku (pomijając jedną scenę dziejącą się wiele lat po eksplozji reaktora), widzimy wydarzenia tuż po wybuchu. Dostajemy sceny z kilku perspektyw - ludzi obserwujących wydarzenie z okien mieszkań lub mostu, z którego jest "piękny" widok na elektrownię, strażaków przyjmujących zlecenie i jadących w celu ugaszenia pożaru oraz pracowników samej elektrowni będących w szoku. Później obserwujemy ludzi umierających na chorobę popromienną, urzędników próbujących zminimalizować straty oraz niepokój wśród naukowców z Europejskich krajów.

Dostajemy również wgląd w politykę Rosjan, którzy próbują wyciszyć temat. Niektórzy mówią, że dużą wadą serialu jest to, że postacie nie mówią po rosyjsku, ale moim zdaniem jest to czepianie się na siłę. Fakt, początkowo zaburza to immersję, ale patrząc z perspektywy całości, twórcy podjęli bardzo dobrą decyzję. Niepotrzebnie skomplikowałoby to sprawę, jak również stanowiłoby zbędne zagrożenie. Chociażby z tego powodu, że zawęziliby pulę aktorów do tych, którzy biegle posługują się tym językiem. Być może musieliby też pójść na pewne kompromisy, poświęcając tym samym poziom show na rzecz w sumie nieistotnego detalu. Jasne, na pewno poprawiłoby to jego odbiór, ale być może ucierpiałaby na tym cała reszta. Zresztą, dostajemy odpowiednio dużo smaczków - np. charakterystyczne dla tego systemu przekazy radiowe, czy kilka rosyjskich bluzgów. Jeśli mieliście bliższą styczność z Rosjanami lub Ukraińcami, to prawdopodobnie usłyszeliście nie raz charakterystyczne słówka jak blyat lub cyka, które są takim swoistym memem (coś jak polska "kurwa" dla mieszkańców Europy zachodniej). Nie wspominając o tym, że choć słyszymy głównie język angielski, to twórcy odrobili pracę domową i mogę ich pochwalić za bardzo dobre przygotowanie się do tematu. Fragmenty Prypeci jako żywo przypominają mi czasy, gdy byłem małym dzieckiem i widziałem niektóre blokowiska w Krakowie, w którym się urodziłem i dorastałem przez kilka lat. Albo Lubin, przy którym mieszkam od kilkunastu lat, w tym przypadku nawet bardziej to odczuwałem. Nie jestem pewny, więc jeśli się mylę, to proszę poprawcie mnie w komentarzach, ale czy Rosjanie nie mieli gotowych planów na osiedla, bloki (że tak powiem, klasy "premium" i "normal"), tak jak twórcy marketów? W sensie, że niektóre miejsca wyglądają bliźniaczo do siebie podobnie, że budowano je zgodnie z odgórnie założonym planem? Nawet jeśli się mylę, to podczas seansu przypomniałem sobie kilka "nowych" wspomnień z tamtych czasów. Co prawda to różnica 10-15 lat, ale tereny wokół Czarnobyla cechowały się wysoką jakością z uwagi na to, że mieszkała tam elita, która jak łatwo się domyślić, ma nieco wyższe oczekiwania od zwykłych obywateli. Poza tym, mam kilka drobnych "ale", aczkolwiek nie są to poważne zarzuty. Prawdopodobnie wynika to z mojej niewiedzy i gdybym lepiej orientował się w temacie, to wykryłbym więcej niezgodności z realiami historycznymi.

as6.jpg

Doskonale przybliżono nam sposób działania Rosjan. Mam tu na myśli zagłuszanie prawdy, udawanie że ZSSR to kraina mlekiem i miodem płynąca w przeciwieństwie do tego zgniłego, kapitalistycznego zachodu, który sprawia że biedni ludzie mieszkają na ulicy, a firmy i społeczeństwo kierują się wyłącznie własnym wygodnictwem i chęcią zysku. Nie zapominajmy o słynnym haśle powtarzanym jak mantra przez Rosjan "A u was murzynów biją". Skala tego kłamstwa jest gigantyczna, samo myślenie na ten temat jest zbrodnią, a mówienie o tym jest postrzegane jako zdrada państwa i zbydlęcenie. Bardzo podobały mi się sceny, w których kobiety naukowcy w sprytny sposób omijają aparat cenzury i rozmawiają dość otwarcie na temat katastrofy i wymieniają się informacjami na jej temat. Widzimy też siłę samego państwa. Można się śmiać z tego, że Rosja to taki kolos na glinianych nogach lub duży, ale pijany niedźwiedź, którego można drażnić. Gdy jednak ten misio się wkurwi lub ma ważne zadanie do wykonania, to dysponuje szerokim wachlarzem możliwości i potrafi zrobić krzywdę lub dokonać zdumiewających czynów. Czy to surowcami, pieniędzmi, czy aparatem nacisku względem swoich obywateli. Podobało mi się również to (choć tym razem z negatywną konotacją), że w ZSSR wielu ludzi znajdowało się na wysokich stanowiskach nie ze względu na wiedzę lub kwalifikacje, a lojalność wobec partii. Widzieliśmy to na przykładzie zwykłych żołnierzy, jak i istotnych postaci, które gdy zostały przystawione do ściany, to odpowiadały brutalną siłą lub bezczelnym chamstwem na zasadzie: "Tak, może i masz rację, ale sram na to co mówisz, bo ja jestem na wyższej pozycji, więc zamknij kurwa ryj." Każdy kto żył w czasach słusznie minionych lub czytał na temat życia w ZSSR, ten odrazu to wychwyci.

as7.jpg

Rozwijając temat żołnierzy, "podobało" mi się przedstawienie metodycznego i bezwzględnego podejścia do swojej pracy. Np. Jak oddziały Soldatów chodziły od wsi do wsi, przeczesując budynek po budynku, mordując z zimną krwią wszystkie zwierzęta. Oglądałem to ze smutkiem w sercu, który przerodził się w krótkotrwałą, delikatną histerię, gdy ujrzałem... Nie będę spoilerował, ci co seriali widzieli, to na pewno zrozumieli o czym mówię, natomiast reszcie nie będę psuł zabawy. Co innego w przypadku, gdy jeden z żołnierzy zabił krowę zwykłej kobiety, która wiele przeżyła i nie chciała opuścić swojego domostwa. Dopiero groźba utraty życia sprawiła, że wzięła podręczny bagaż i udała się wraz z resztą poza skażoną strefę. Można mieć (a wręcz powinno) sporo zarzutów wobec Sowietów, możemy protestować przeciwko takim akcjom, ale faktem jest to, że czasem trzeba coś zrobić na pełnej kurwie, bez oglądania się na konsekwencje, czy szkodę innego człowieka. Takie sytuacje jak Czarnobyl, wymuszają na systemie i jego służbistach, bezwzględne podejście wobec wyższego dobra. Z dzisiejszej perspektywy wiemy, że nie wszystkie działania były konieczne, ale łatwo się mówi z fotela, mając 3 dekady rozwoju nauki, lepszego dostępu do informacji, komunikacji, bogatszą wiedzę, pijąc przy tym kawę lub jedząc chipsy. Sam co prawda jestem gorliwym zwolennikiem wolności i uważam, że każdy ma prawo popełnić największą głupotę (w tym przypadku popełnić samobójstwo), ale to działa co najwyżej w systemach demokratycznych, a nie autorytarnych. Tam albo się słuchasz albo dostajesz kulkę w łeb, co serial doskonale pokazał.

as5.jpg

Reasumując, "Chernobyl" to świetna produkcja pod względem scenariusza, charakterystycznego klimatu dla tamtego czasu i epoki. Nie widziałem zbyt wielu filmów od naszych sąsiadów, traktujących o tamtych czasach, ale porównując to do polskiego kina (które często przedstawia to już naprawdę dobrze, a w niektórych produkcjach wręcz wzorowo), to twórcy serialu wykazali się na porównywalnie wysokim poziomie. Jeśli chodzi o kreację bohaterów, to polubiłem wszystkich - zarówno tych, których rola była epizodyczna, jak i tych przewijających się przez większość lub wszystkie odcinki. Moim ulubieńcem był funkcjonariusz partyjny, który działał wraz z naukowcami na pierwszej linii frontu i organizował całą akcję ewakuacyjno-zabezpieczającą. Skojarzył mi się pod pewnymi względami z generałem Kiszczakiem, który podobnie jak on, nie był ordynarnym idiotą i przejawiał zdroworozsądkowe myślenie. Ponadto choć nie był to zbyt dobry człowiek, to nie można o nim powiedzieć że nie miał honoru. Jak to kiedyś powiedział jeden z dziennikarzy, Witold Gadowski, generał Kiszczak posiadał tzw. "honor łotra" - jeżeli coś powiedział lub obiecał, to dotrzymywał danego słowa. Gdybym miał podsumować ten serial jednym hasłem, to albo wykorzystałbym skróconą mowę końcową głównego bohatera lub powiedział coś takiego - katastrofa w Czarnobylu to negatywny pomnik dla ludzkiej niekompetencji, kłamstw oraz niepotrzebnego igrania z losem. Pomnik tak piękny, jak okrutny, przedstawiający bohaterstwo zwykłych ludzi, którzy poświęcili swoje życia na rzecz kolejnych pokoleń. Oceniam go na 9/10.

Dziękuję za pomoc i ekspertyzę Karolowi, dzięki Tobie uniknąłem kilku błędów, jak również wzbogaciłeś moją recenzję.

Przydatne linki

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Ecency