Najlepszy przyjaciel człowieka?

Już jakiś czas temu postanowiłam napisać post na temat whippetów mojej siostry - to są takie pieski trochę nietypowe, a bardzo kochane :) Tymczasem z racji nowej akcji #akcjainspiracja @polish.hive odnośnie flory i fauny chciałabym najpierw przedstawić mojego własnego psa z dzieciństwa - oto niestety nieżyjący już Maks:

image.png

Muszę przyznać, że niestety jako właściciele tego czworonoga niezbyt poradziliśmy sobie z jego wychowaniem. Tak naprawdę teraz jestem po lekturze książek o wychowaniu psów i wiem znacznie więcej na ten temat. Cóż. kiedy byłam mała, bardzo chciałam mieć psa, i moi rodzice zgodzili się na to, kiedy miałam około 9-10 lat. Ja byłam za mała na wychowanie, a moi rodzice wcześniej psów raczej nie mieli. Efektem był śliczny, ale znerwicowany kundel, który potrafił ugryźć - teraz wiem, że ze stresu, bo prawdopodobnie był przekonany, że to na jego biednych psich barkach spoczywa odpowiedzialność za całe stado (samiec alfa). Dodatkowo nie pomogło, że był to mieszaniec mający najprawdopodobniej coś wspólnego z border collie, a to są bardzo wymagające i dość trudne psy. Tak więc niestety - tego egzaminu raczej nie zdaliśmy, aczkolwiek Maks był w naszym domu przez około 10 szczęśliwych lat, oprócz kilku niegroźnych incydentów nie sprawiał problemów, i pewnie dożyłby u nas sędziwej starości, gdyby nie to, że na osiedlu jakieś dranie postanowiły rozsypać trucizny dla zwierząt. Niestety :( Dużo psów odeszło w tamtym czasie, a Maks został odratowany, i przeżył jeszcze rok bez cierpienia, ale z uszkodzoną trzustką - musiał dostawać insulinę. Po roku leki przestały pomagać i po konsultacji z weterynarzem zdecydowaliśmy się go uśpić, bo dalsze kuracje byłyby już męczarnią.


Psy bardzo lubię do dzisiaj, ale niestety obecnie nie mogę sobie pozwolić na posiadanie własnego. Może kiedyś się uda :) póki co, "pożyczam", jeśli jest okazja.

image.png
Tutaj "pożyczyłam" dwa malamuty. A tak naprawdę, podczas wycieczki Skrzyczne -> Malinowska Skała spotkaliśmy znajomego, który te dwa psy pożyczył od swojej znajomej, tzn. aby nie siedziały w domu, zabrał je w góry. Te psy potrzebują bardzo dużo ruchu, więc były bardzo zadowolone. A ja muszę przyznać, że chodzenie z pasem na biodra, na końcu którego jest taki pies, w górach jest bardzo fajne - dosłownie wciągają Cię na górę. Z góry za to trzeba trochę uważać, żeby się zanadto nie rozpędziły, bo są to jednak bardzo silne bestie.

image.png
A tutaj z rottweilerem. Znajomy ma profesjonalną hodowlę i zdobywa nagrody na wystawach. Miałam okazję spędzić u niego parę dni podczas wakacji i przyjrzeć się, jak wygląda taka praca z pieskami. Na pewno trzeba twardej ręki. Muszę przyznać, że te rottweilery były ułożone idealnie. Nie jest to typ psa dla mnie, bo chyba jednak sama bym się bała - ale spacery z nimi były przyjemnością.


Najczęściej zaś pożyczam wspomniane dwa whippety mojej siostry. Ale to już temat na oddzielny post :)

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
1 Comment
Ecency